poniedziałek, 6 grudnia 2010

Znów Nowy Jork :)

W ostatni weekend byłam na wycieczce z pracy w Nowym Jorku. Zwiedzaliśmy trochę inne miejsca, niż wcześniej z Bartkiem, więc zobaczyłam kawałek więcej tego miasta:) Najważniejsza rzecz: nigdy, przenigdy nie wybierajcie się do NY w grudniu! To co się dzieje na ulicach to jakaś masakra! Tłum! Masa ludzi – nie można się zatrzymać, nie można zawrócić, idziesz ulica i nie widzisz nic, poza plecami osób idących przed tobą.

Poza tym historia chyba zatacza kolo. Otóż w Ameryce, żeby dostać się do sklepu trzeba teraz stać w kilometrowej kolejce, kilka godzin! Nie przypomina to Wam starych, „dobrych” czasów sprzed kilkunastu lat? Tylko tutaj nawet dolary w kieszeni nie pomogą:P

W NY odwiedziliśmy Battery Park. Jest to miejsce, gdzie rozpoczęła się historia tego miasta– tutaj wylądowali imigranci i założono Nowy Amsterdam. Znajduje się tam również rzeźba, która stała w lobby jednego z budynków WTC. Jest to kula, „Sphere”, która symbolizuje... światowy pokój.

Potem przeszliśmy Wall Street do „Strefy 0”. Niestety nic nie widać zza ogrodzeń. Budują tam teraz nowe budynki, które już wysokie na kilka pięter. Najbardziej poruszającym miejscem jest chyba kaplica Świętego Pawła, która po atakach stanowiła takie schronisko dla wszystkich potrzebujących oraz miejsce, gdzie odpoczywali strażacy. dziś można tam zobaczyć wiele pamiątek, w tym zdjęcia zaginionych, buty, ubrania... te przedmioty mi trochę przypominały Oświęcim.

Kolejna atrakcja był Rockefeller Center, gdzie znajduje się siedziba telewizji NBC. Wjechaliśmy super szybka, prześwitująca winda, która grała filmy na 67 piętro i stamtąd można było zobaczyć panoramę Nowego Jorku. Fantastyczny widok z każdej strony! Strasznie tam na gorze wiało, ale porobili tam takie szklane ściany, więc dało się wytrzymać:)

Następnie przez 2 godziny PRZEPYCHALISMY się w tłumie do Times Square, gdzie mieliśmy zjeść obiad. Po drodze mijaliśmy fajne sklepy, np. „Świat M&Msów”, ale o wejściu można było pomarzyć:P

Obiad był ogromny i pyszny i z dużą ilością wina:) Skończyło się 4-krotnym śpiewaniem sto lat dla różnych gości i fala meksykańska w całej restauracji:P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz