środa, 27 października 2010

Washington D.C.

Ostatni weekend był wspaniały. Pogoda jak marzenie – w okolicach 75 stopni F, czyli Wasze jakieś 22, słonecznie, ale nie za gorąco. W takich to właśnie warunkach pogodowych pojechaliśmy zwiedzać stolicę imperium.

Waszyngtonu nie będę opisywać. Robi wrażenie, szczególnie, kiedy człowiek zda sobie sprawę że znajduje się w pępku świata (przynajmniej jeśli chodzi o decyzje polityczne). Budynek Kapitolu jest przepiękny – on zrobił na mnie największe wrażenie, jeśli chodzi o architekturę. No i największa biblioteka świata, to dopiero coś :)

Co jest bardzo ciekawe – w Waszyngtonie nie ma drapaczy chmur! Podobno dlatego, że budynki nie mogą być wyższe niż Pomnik Waszyngtona (niecałe 170m).

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o dzielnicę Georgetown i wreszcie zobaczyłam Amerykę, w jakiej chciałabym się znaleźć! Jest to dzielnica, w której znajduje się kilka uczelni wyższych. Przejeżdżając tam późnym wieczorem zobaczyliśmy mnóstwo młodych ludzi na ulicach, pełno pubów i kawiarenek, pootwierane sklepy z ciuchami (takie fajne, bo nie wiem czy Wam już pisałam, ale ogólnie jestem zdegustowana ubraniami, jakie tu sprzedają w sklepach) – tam chcę mieszkać przez pozostałe 3 miesiące! :P

Co było najlepsze w tym weekendzie to to, że mogliśmy go spędzić całkowicie we własnym gronie. Spaliśmy wszyscy u Natalii rodzinki, popijaliśmy wieczorami piwko oglądając baseball (też już znam zasady, ha!), przeprowadzaliśmy nocne pogaduchy o życiu, no i opalaliśmy się w piękny niedzielny poranek na gorącym słońcu :)

Poza weekendowymi wyjazdami, to nic się u mnie nie zmienia. Pracuję, a popołudniami zazwyczaj jestem czymś zajęta. Np. dziś spędziłam popołudnie i wieczór z dzieciakami sąsiadów, które mają co prawda ADHD, ale są bardzo fajne :) byliśmy na paradzie z okazji Halloween, która była dłuuuuuga na 2h i w dodatku rozdawali słodycze, czyli już mi się podobało :]

W międzyczasie dokonuję ciągłych obserwacji, jeśli chodzi o różnice między Europą a Ameryką. Moje nowe wnioski przedstawiają się następująco:

Amerykanie są:
  • kreatywni,
  • przemili i to szczerze,
  • pozytywni.

I to mnie się tu podoba. Szczególnie to pierwsze. Bo kreatywność naprawdę wiele w życiu zmienia, a na pewno dodaje barw :) Już nie mówiąc o niezwykłym wpływie tej cechy na biznes. Śmiem twierdzić, że to właśnie kreatywność jest motorem rozwoju tego kraju, bo przecież nie można powiedzieć, że Amerykanie są mądrzejsi niż Europejczycy. A jednak większość rzeczy działa tu lepiej. A jak nie działa, to nie marudzą, tylko naprawiają!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz